Nasz serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę na ich zapis lub odczyt zgodnie z ustawieniami przeglądarki.


Archiwum
 
OSHO
OSHO                              

Jestem początkiem czegoś nowego
lecz to nie początek nowej religii.
Jestem początkiem nowego rodzaju religijności,
bez przymiotników, bez granic;
uznającej jedynie wolność ducha,
ciszę twej jaźni, sięganie po doskonałość
i w końcu doświadczenie boskości w samym sobie -
nie jakiegoś zewnętrznego Boga, lecz boskości, która wypełnia ciebie.

                                                                                                                                                        OSHO
                                                                                                                                                         * * *

Nie łatwo jest ocenić jednoznacznie OSHO, jednego z najsławniejszych mistyków naszych czasów. Jest to tym trudniejsze, że on sam buntował się przeciwko przyklejaniu etykietek. Nasze, zorientowane na fakty, umysły stosują kryterium oceny ludzi na podstawie tego, co osiągnęli, co posiadają. Dla niego ważniejsze było zawsze kim się jest, a nie to, jaką pracę się wykonuje. Czy fakt, że Osho prowadził wykłady z filozofii na uniwersytecie, czyni z niego nauczyciela akademickiego? Czy spotkania ze słuchaczami, udzielanie odpowiedzi na liczne pytania, wypracowanie własnych metod medytacji czynią z niego mistyka, filozofa? A zgromadzone bogactwo i zamiłowanie do komfortu w życiu? Czy to podstawa do nazwania go biznesmenem? Osho powiada, że dowiemy się kim on jest, dopiero wtedy kiedy dowiemy się kim jesteśmy my. Stawiając nas wobec takiego wyzwania, zachęca do poznawania jego życia, jego nauk, jednak pod jednym warunkiem: powinno to przyczyniać się do pogłębiania wiedzy o nas samych.

Nie napisał własnoręcznie ani jednej książki. Zostawił po sobie 7000 godzin rozmów i wykładów zarejestrowanych na taśmach audio i ponad 1700 godzin na taśmach video; książki stanowią ich wierny zapis. Na świecie opublikowano już około 700 jego książek w ponad 50 językach. Książki Osho wydają najlepsi wydawcy na całym świecie: w USA – Random House, St. Martin Press, we Włoszech – Bompiani i Mondadori, w Niemczech – Goldman, Random House, w Indiach – Penguin. 15 lat po śmierci Osho popularność jego nauk przeżywa ogromny renesans. W samych tylko krajach hiszpańskojęzycznych sprzedaje się 250.000 książek rocznie. Fundacja Osho, która jest właścicielem praw autorskich do książek Osho ma obecnie ponad 2500 aktualnych kontraktów wydawniczych, z czego co najmniej 25 w Polsce. Także i w naszym kraju przybywa czytelników jego książek. Od wielu lat książki Osho o tematyce ezoterycznej wydaje Wydawnictwo KOS. Tacy Wydawcy jak Wydawnictwo Jacek Santorski & Co, Garmond, Ravi wydają książki dla szerokiego grona odbiorców, książki zawierające odpowiedzi na najważniejsze pytania.

Dlaczego potrzebujemy nauk Osho?

           U progu XXI wieku większość ludzi nie czuje się dobrze we własnej skórze. Zapędziliśmy się w ślepy zaułek, pozwoliliśmy sobą manipulować. Garstka polityków, biznesmenów i duchownych dyktuje nam zasady, na których mamy funkcjonować i stosuje wobec nas środki nacisku, jeśli usiłujemy się buntować. Co gorsza – kontrolujemy siebie nawzajem: rodzice narzucają swoje zasady dzieciom, nauczyciele – uczniom, tak aby nie sprawiać kłopotów społeczeństwu, do którego należymy.

Jego nauki, w których odnajdujemy syntezę mądrości wielu filozofów i mistyków, mają ogromną moc przenikania do ludzkiej wyobraźni a stamtąd do serc. Spotykał się z ludźmi. Mówił. Opowiadał o wielkiej, boskiej sile drzemiącej w każdym człowieku i o tym, że jedyne co należy zrobić, to przestroić się na bycie szczęśliwym. Jedyny szkopuł w tym, że ilu ludzi - tyle dróg i sposobów. Nie można nikomu wskazać właściwej drogi, nie można wypisać recepty. Osho bierze nas za rękę i przez chwilę prowadzi we właściwym kierunku. Opowiada o miłości. „ Coś, co wy nazywacie miłością ” – mówi – wcale nie jest miłością. W jej imię nikt nie musi stawać się czyjąś własnością, nie musi rezygnować ze swoich fascynacji. Najpierw nauczcie się kochać samych siebie. A siebie nie możecie oszukać. Taka miłość wyrasta z waszej uczciwości, czułości, wrażliwości. Dopiero potem będzieci mogli pokochać innych”. Kiedy zaczynamy odczuwać, o co w tym wszystkim chodzi - usuwa dłoń. Każdy z nas sam musi znaleźć swoją ścieżkę. Jeśli będziemy wystarczająco wrażliwi, czujni i uważni - nasze życie będzie lekkie jak taniec, dostarczy nam wszystkiego, co powinniśmy przeżyć. Staniemy się Zorbą-Buddą - człowiekiem, który funkcjonuje w równowadze we wszystkich płaszczyznach życia, który łączy w sobie umiłowanie życia i odwagę Greka Zorby* z uważnym, medytacyjnym podejściem do wszelkich spraw, które było właściwe Gautamie Buddzie**. 

Opisywany przez Osho „nowy człowiek” nie jest ani człowiekiem Wschodu - niemal już skamieniałym w swej odwiecznej pozycji lotosu, reagującym spokojem na wszystko co go spotyka, ani człowiekiem Zachodu - pędzącym na oślep, wdającym się w nieustanne konflikty i usiłującym bezskutecznie zmieniać bieg swojej rzeki-życia. Jeden ze znanych współczesnych pisarzy amerykańskich Tom Robbins we wstępie do płyty z piosenkami Leonarda Cohena „The Tower of Songs” pisze: (...)[Osho] „wymyślił termin Zorba-Budda, określający idealnego człowieka naszych czasów: nastawionego kontemplacyjnie do świata, utrzymującego świętą, bezpośrednią więź z energiami kosmosu a jednocześnie doskonale zadomowionego w codziennej rzeczywistości. Taki człowiek umie inwestować ale także medytować, wie jaki napiwek dać kelnerowi w paryskim nocnym klubie i ile razy pokłonić się w świątyni w Kioto. Nie godząc się na brak piękna, taki Zorba-Budda odnajduje w przyjemnościach tego świata nie zaprzeczenie ale potwierdzenie własnej duchowości. ” „ Wtakim człowieku możliwe jest spotkanie Wschodu z Zachodem – mówi Osho – połączenie spraw materialnych i duchowych: Niebo i Ziemia zjednoczone”.

           Na pytanie: „Jak odróżnić dobro od zła?” odpowiadał: „Zapomnij o tym, co określono jako dobre, a co jako złe. Życie nie jest takie sztywne. Co jest dobre dziś, może stać się złe jutro. Co złe w tej chwili może stać się dobre w następnej. Życia nie można zaszufladkować, poprzyklejać naklejek: „to jest dobre”, „to jest złe”. To nie sklep chemiczny, gdzie każda butelka ma swoją etykietkę i wiesz, co w niej jest. Życie jest tajemnicą; w pewnej chwili coś pasuje to znaczy, że jest dobre. W następnej chwili, tyle wody upłynęło w rzece Ganges, że to coś już nie pasuje, a więc jest złe. Jaka jest moja definicja tego co właściwe? To, co znajduje się w harmonii z naturą jest dobre, a co w dysharmonii jest złe. Musisz być uważny, bo to się zmienia i musi być rozpatrywane na nowo. Nie ma uniwersalnych odpowiedzi na pytanie o dobro i zło”.

Każdy z nas jest niepowtarzalny, nieprzystający do stworzonych przez innych religii i systemów. W tym leży nasza największa wartość. Jeżeli będziemy udawać kogoś innego, choćby samego Jezusa Chrystusa, staniemy się jedynie kopią, zmarnujemy unikalny potencjał, jaki się w nas znajduje, stracimy na zawsze szansę na życie w poczuciu spokojnego szczęścia. Rzecz w tym by zaufać sobie i temu co życie przynosi. Tak właśnie żył Osho.

             Zapytany „Kim jesteś?” odpowiedział: „Jestem sobą. Nie jakimś tam prorokiem, mesjaszem. Jestem zwykłym człowiekiem, takim jak ty. Jedyna różnica polega na tym, że ty ciągle jesteś w stanie uśpienia. Ja też kiedyś spałem. Pewnego dnia doznasz przebudzenia. To może nastąpić nawet w tej chwili, nikt cię nie powstrzymuje. Toteż możemy przyjąć, że taka różnica nie ma znaczenia.”

           Można powiedzieć o nim rzeczy dobre i złe. Nie starał się żyć tak, by zapracować na nieskazitelną biografię. Zdobył popularność, bo chciał być popularny. Stał się bogaty, bo uważał, że łatwiej się medytuje w rolls-royce niż na osiołku (jak św. Franciszek z Asyżu) a luksusowe warunki życia nie stanowią przeszkody, lecz sprzyjają podejmowaniu kroków w kierunku rozwoju własnej wrażliwości i duchowości. Trudno odmówić mu racji.  

Urodził się jako Rajneesh Chandra Mohan w maleńkiej indyjskiej wiosce Kuchwada w 1931 roku jako najstarsze dziecko. Jego rodzice byli wyznawcami dżainizmu. Przez kilka pierwszych lat mieszkał ze swoimi dziadkami ze strony matki. Jak sam wspominał były to lata ogromnej samotności (w pobliżu nie było rówieśników, a dziadkowie byli zbyt starzy by się z nim bawić). W ten sposób nauczył się radości bycia nieskrępowanym, przyjemności jakiej dostarcza głęboki kontakt z samym sobą i osiągnięte dzięki niemu szerokie rozumienie otaczającego go świata. Kiedy, jako siedmioletni chłopiec, wrócił do domu rodziców okazało się, że jest dzieckiem krnąbrnym, upartym, przysparzającym wielu problemów i wdającym się w ciągłe dykusje. Wszelkie próby przekonywania go do czegoś na co nie miał ochoty spełzały na niczym, bowiem cokolwiek sobie wymyślił - umiał znaleźć odpowiednie argumenty aby to usprawiedliwić. Niezależność i bezkompromisowość były głównymi powodami konfliktów i skandali w ciągu całego jego życia. Już w pierwszych latach szkolnych zasłynął jako młodzieniec, wobec którego nauczyciele musieli wciąż mieć się na baczności. Oto na przykład pewien nauczyciel, który przejął opiekę nad klasą Rajneesha, poinformował uczniów, że nie będzie akceptował wymówek w rodzaju „bolała mnie głowa lub paluszek”. Stwierdził, że nie wierzy w żadne bóle głowy. Następnego dnia Rajneesh zaczaił się na drzewie pod którym przechodził nauczyciel i zrzucił mu kamień na głowę. Następnie zszedł z drzewa i zapytał, czy nauczyciel już zaczął wierzyć, że ból głowy istnieje. Podobne przykłady można by mnożyć.

W końcu lat 50., zasłynął jako kontrowersyjny student filozofii na Uniwersytecie Saugar, gdyż trzeba było go siłą wyrzucać z biblioteki aby wieczorem móc ją zamknąć, a następnie nie mniej kontrowersyjny wykładowca na Uniwersytecie w Jabalpur, gromadzący na wykładach tłumy studentów. Był także zwycięzcą organizowanego w Indiach konkursu w zakresie debatowania. Całe jego dalsze życie bazować będzie na tym talencie.

W drugiej połowie lat 60. coraz częściej podróżuje po całych Indiach prowadząc debaty, stając do pojedynków na argumenty z najsławniejszymi guru, co przyciąga ogromne rzesze słuchaczy. Rośnie jego sława jako niezwykle zdolnego mówcy, nauczyciela nowych sposobów medytacji i dążenia do oświecenia bez konieczności rezygnowania z dotychczasowego sposobu życia.W 1974 roku organizuje w Pune w Koregaon Park ośrodek medytacyjny. Nosi wtedy imię Bhagwan Shree Rajneesh. Jego nauki stają się bardzo atrakcyjne także poza Indiami. Do Pune zaczynają przyjeżdżać dziesiątki tysięcy ludzi z USA, Japonii, Australii, krajów europejskich.

W 1981 roku ze względu na pogarszający się stan zdrowia Rajneesh przyjmuje propozycję swoich amerykańskich uczniów i przenosi się do USA aby poddać się leczeniu. Następuje trzyletni okres milczenia. W tym czasie za pieniądze osób zafascynowanych charyzmą swego przywódcy powstaje Rajneeshpuram - „eksperyment, który ma sprowokować Boga” - miasteczko na błotnistych pustkowiach Oregonu. Obdarzano je wieloma określeniami począwszy od „faszystowski obóz koncentracyjny” do „nowoczesne gospodarstwo ekologiczne”. Eksperyment pochłonął miliony dolarów i niezliczone godziny ciężkiej pracy fizycznej.

            W 1984 roku mistrz wznawia swoje wykłady i spotkania. Zaczyna się najbardziej kontrowersyjny okres życia Bhagwan Shree Rajneesha/Osho. Doskonale prosperujące „prywatne” miasteczko na bezludziu, ogromny wzrost popularności Osho i jego nauk, a z drugiej strony liczne oskarżenia kierowane przez władze stanowe pod adresem mieszkańców miasteczka i samego nauczyciela. Jak przewidują możliwości prawne doskonale demokratycznego państwa - Osho zostaje w końcu aresztowany pod pretekstem złamania prawa imigracyjnego, a w kilkanaście dni później wydalony z terytorium USA. Co ciekawe, przez następnych kilkanaście miesięcy 21 krajów, które chciał odwiedzić (m.in. 17 krajów Europy, Kanada, Nepal) pod presją USA albo nie udzielału mu wizy wjazdowej, albo wydalały go ze swego terytorium po kilkunastu dniach pobytu).

Wrócił więc do Indii i odbudował ośrodek medytacyjny w Punie, który po dwóch latach trzykrotnie zwiększył swoją powierzchnię. Pod koniec życia przyjął imię Osho. Zmarł w styczniu 1990 roku.

           Zasadnicze przesłanie, które zostawił po sobie mówi: „Nie zostawiam wam żadnego przesłania” . Stanowczo sprzeciwiał się przynależności do jakichkolwiek grup społecznych, do tradycji, do systemów filozoficznych i ideologicznych, i robił wszystko co było w jego mocy aby nie dopuścić do stworzenia tradycji czy kultu wokół niego, a także po jego odejściu.

           Chociaż posiadał ogromną bibliotekę, choć wypowiadał się na temat wielu postaci reprezentujących różne dziedziny nauki i różne epoki - jednocześnie ostrzegał przed wiedzą historyczną. Uważał, że historia pamięta jedynie o podżegaczach wojennych, że uczy o sporach i intrygach. Kiedy życie przebiega spokojnie, historia milczy. „W książkach do nauki historii na próżno szukalibyście nazwisk ludzi takich jak Lao Cy, Chuang Tzu, Lieh Cy, natomiast pełno w nich informacji o ludziach pokroju Dżyngis Chana, Tamerlana, Aleksandra Wielkiego, Napoleona czy Hitlera. Historia nie zapamiętuje oświeconych, toteż słysząc o Buddzie, Mahavirze czy Zaratustrze wydaje nam się, że to postacie legendarne. A to przecież oni byli prawdziwi. Byli tak prawdziwi, że wszelki ślad po nich zaginął”.

           Uporczywie powtarzał, że najważniejsze jest zdobywanie własnego doświadczenia, a nie bycie czyjąś kopią, nawet Buddy czy Jezusa. „Wcześniej czy później wyznawcy sprzymierzają się i zaczynają tworzyć zasady postępowania. Kiedy zabraknie Mistrza, kiedy światło zgaśnie, a oni pozostają w ciemności, zaczynają po omacku szukać jakichś zasad postępowania. Nie ma już światła, które umożliwiało im widzenie, teraz więc będą uzależnieni od zasad, teraz staną się kopiami”. Przecież po to zostaliśmy stworzeni, by świecić swoim własnym światłem.

            Osho wzbudza kontrowersje. Ma coraz większe rzesze oddanych wielbicieli i zagorzałych wrogów. Większość gazet bardziej interesuje się samochodami, którymi jeździł, niż treściami jego nauk. To przecież niewybaczalne, że ktoś ośmielił się posiadać prawie setkę rolls-royce’ów i kilkaset zegarków Rolex. Jednak czytelnicy jego książek wybaczają mu wiele, koncentrując się raczej na wypływających z jego nauk korzyściach duchowych, których szukają. Osho pokazuje sposoby dokonywania zmian bez konieczności niszczenia tego, co stanowi naszą podstawę; mówi, że odnalezienie poczucia zadowolenia z życia jest tak łatwe jak dla węża zrzucenie starej skóry.
 
          Wielu czytelników pragnie doświadczyć czegoś więcej niż tylko lektury jego książek. Spotykają się ze sobą w ponad 750 ośrodkach medytacyjnych w 80 krajach świata. Jeżdżą także do Puny – do Ośrodka Medytacyjnego dla wszystkich, szukających dróg wewnętrznego rozwoju, miejsca, nad którym unosi się duch tego, który „ Nigdy się nie urodził, nigdy nie umarł; odwiedził Ziemię w latach 1931-1990”.***Na terenie Ośrodka Medytacyjnego założonego przez Osho, obok wspaniałych sal do medytacji i terapii, znajduje się m. in. basen, korty tenisowe, siłownia, boiska do koszykówki, pracownia malarska. Seks jest traktowany jako naturalne zjawisko, nie mające nic wspólnego z grzechem. Uczniowie Osho prowadzą życie, które stanowi bunt przeciwko wszelkiemu niewolnictwu, życie w totalnej wolności - bez tradycji, bez konwenansów, bez religii, bez filozofii, bez ideologii - politycznych, społecznych lub jakichkolwiek innych. Życie bez kajdan zawsze wygląda jak szaleństwo dla tych, którzy żyją w kajdanach. Życie chwilą jest drogą odważnych, drogą kochanków, drogą poetów...   
 
* Grek Zorba bohater powieści Nikosa Kazandzakisa o tym samym
tytule; znana ekranizacja powieści z Anthony Quinn’em w roli głównej
** Budda (właśc. Siddharta Gautama) żył w V/IV w. pne,
asceta i filozof, twórca buddyzmu
*** napis na tablicy nagrobnej Osho


Copyright (c)2009 Andrzej Wasilak & Cal.pl Liczniki